Majorka walczy z imprezowiczami. Jak dotąd bezskutecznie
30 czerwca 2023Miguel Cañellas z niepokojem przygląda się rozwojowi Playa de Palma. – Sytuacja jest gorsza niż w poprzednich latach – mówi prezes stowarzyszenia mieszkańców dzielnicy Las Maravillas, która obejmuje większą część głównej strefy turystycznej Majorki. – Oczywiście żyjemy z turystyki – przyznaje. – Ale to nie znaczy, że nie mamy prawa do życia w spokoju – zaznacza. A od dłuższego czasu jego zdaniem tak nie jest. – Wielu mieszkańców nie wychodzi już wieczorem dobrowolnie z domu. Boją się – twierdzi Cañellas.
Dziesiątki barów wzdłuż plaży
Ciesząca się złą sławą strefa rozrywki graniczy od wschodu ze stolicą wyspy i znów jest opanowana przez spragnionych imprez turystów.
Czadu zaś dają solidnie, jak zresztą co roku o tej właśnie porze. Przede wszystkim są to niemieccy fani piłki nożnej, kobiece ferajny i zgraje pijaczków. Ale na Playa de Palma ciągną też wczesnym latem z kontynentu dziesiątki tysięcy hiszpańskich maturzystów chcących należycie uczcić ukończenie szkoły. Przy promenadzie ciągnącej się wzdłuż mierzącej ponad pięć kilometrów plaży znajdują się dziesiątki barów i dyskotek.
I taka turystyka też przynosi dochody
Także stowarzyszenie hotelarzy z Playa de Palma, które reprezentuje 114 hoteli, podkreśla, że świętować można, ale można to robić bez zbytniej przesady. „To prawda, że i taka turystyka także przynosi dochody. Zmian nie da się jednak powstrzymać”, głosi stowarzyszenie, które promuje Playa de Palma jako miejsce rodzinnych spotkań, gdzie można robić wiele różnych rzeczy. „Staramy się, aby imprezowanie nie było jedynym powodem, dla którego warto tu przyjeżdżać".
Rzeczywistość jednak wygląda inaczej, przynajmniej o tej porze roku. W południe party na plaży kręci się już na pełnych obrotach. Z przenośnych głośników płynie muzyka pop, na piasku piętrzą się puste butelki po piwie. Pijani turyści przetaczają się w biały dzień przez okolicę. W powietrzu unosi się zapach moczu, rozlanego piwa, kremu do opalania i smażonego tłuszczu. W niezbędny alkohol urlopowicze zaopatrują się w tutejszych niezliczonych supermarketach.
„Alarmująca sytuacja” na Playa de Palma
W obliczu tego, co tu się dzieje, okoliczni hotelarze, restauratorzy i właściciele dyskotek poczuli się zmuszeni wydać publiczne oświadczenie, w którym potępili „alarmującą sytuację” na Playa de Palma. Jest ona bowiem „nie do zniesienia”. „Brak kontroli nad spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych i brak skutecznych przepisów umożliwiających karanie takiego zachowania zagrażają teraźniejszości i przyszłości tego ważnego obszaru turystycznego”, napisali.
A przy tym władze miasta i rząd Balearów od lat próbują uporać się z tym problemem. Panuje zgoda co do tego, że turystyka alkoholowa nie jest już pożądana. „Jest diametralnie sprzeczna z celem poprawy konkurencyjności wysp poprzez turystykę zrównoważoną, odpowiedzialną i wysokiej jakości”, napisali autorzy ustawy „przeciw turystyce pozbawionej umiaru”, która weszła w życie w 2020 roku i była zwieńczeniem wysiłków polityków, aby położyć kres temu zjawisku. Jak dotąd jednak bez skutku.
Przedsiębiorcy i mieszkańcy chcą więcej policji
Z tego też powodu hotelarze, restauratorzy i właściciele dyskotek w opublikowanym właśnie komunikacie wzywają właściwe organy do „podjęcia energicznych i skutecznych działań w celu uporania się z tą sytuacją, której nie można dłużej tolerować”. Konieczne jest ich zdaniem ustanowienie jasnych przepisów i rygorystyczne stosowanie sankcji za ich nieprzestrzeganie, aby zapobiec spożywaniu alkoholu w miejscach publicznych. Żeby zaś zapewnić przestrzeganie tych przepisów, trzeba więcej policji.
– Problem polega na tym, że zakazy nie są w ogóle kontrolowane – mówi Juan Miguel Ferrer z Palma Beach. Hałas, masowe spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, szklane butelki na plaży – wszystko to jest zakazane od wielu lat. Wczasowicze łamiący przepisy muszą liczyć się z wysokimi karami pieniężnymi. Na darmo jednak szukać policjantów patrolujących plażę Playa de Palma, którzy mogliby zapewnić przestrzeganie przepisów.
Bez szans na skuteczne kary
Za prawdziwy problem uznaje to również Miguel Cañellas ze stowarzyszenia mieszkańców. – Jest tu po prostu o wiele za mało policjantów – mówi. A jeśli już są patrole, to na motocyklach lub w samochodach patrolowych. – Ale to nic nie daje – twierdzi. Funkcjonariusze musieliby chodzić pieszo lub jeździć na rowerach, aby móc wprost zwracać się do turystów, w razie potrzeby nakładać mandaty i natychmiast kasować pieniądze. Cañellas jest przekonany, że to przyniosłoby natychmiastowy skutek.
Łatwiej to jednak powiedzieć niż zrobić, ponieważ w wypadku zagranicznych turystów karanie za naruszenia przepisów jest skomplikowane. Miasto Palma nie znalazło jeszcze żadnego skutecznego sposobu na ich ściąganie w takich wypadkach. Według rzecznika policji hiszpańska sytuacja prawna nie pozwala na natychmiastowe pobranie pieniędzy za mandat nałożony na podstawie rozporządzenia miejskiego. I tak, gdy na Playa de Palma ktoś się zachowuje niewłaściwie, policji nie pozostaje nic innego, jak tylko unieść ostrzegawczo palec w górę.