Młode pokolenie Zielonych zrywa z pacyfizmem
13 kwietnia 2023Felix Banaszak ma 33 lata. Członkiem Zielonych jest od 15 lat. W ubiegłej dekadzie był m.in. przewodniczącym partyjnej młodzieżówki. Od 2021 r. zasiada w niemieckim parlamencie. Ugrupowanie, które reprezentuje, powstało na początku lat 80-tych XX w. Wtedy Zieloni byli chaotyczną mieszanką różnych lewicowych skrajności, przeciwników atomu i pacyfistów. Dziś są częścią politycznego mainstreamu, wraz z socjaldemokratami i liberałami współtworzą koalicję rządzącą.
Polityka Zielonych nie pod publiczkę
Wyzwania naszych czasów są zupełnie inne. Zmiany klimatu, postęp technologiczny, wzrost tendencji populistycznych, a przede wszystkim wojna, długo uważana za niemożliwą, która od ponad roku trwa na wschodzie Europy. Mimo wszystko Banaszak wskazuje w rozmowie z Deutsche Welle na to, co łączy najmłodszych polityków Zielonych z założycielami partii sprzed ponad 40 lat: – Możemy się od nich uczyć, jak przetrzymać presję społeczną. Oni nie chcieli, żeby wszyscy ich kochali.
W rozmowie z DW Banaszak wyjaśnia, co łączy go z pierwszymi Zielonymi sprzed 43 lat: – To, czego możemy się od nich nauczyć, to jak wytrzymać presję społeczną. Oni nie chcieli być kochani przez wszystkich. Wystarczyło im, że ich szanowano – wskazuje.
Najmłodsi w Bundestagu
Mało która partia zmieniła się tak bardzo w ciągu ostatnich czterech dekad jak właśnie Zieloni. W pierwszych latach członkowie partii spierali się o to, czy w ogóle startować do parlamentu Niemiec Zachodnich. Dziś na Zielonych swoje głosy coraz częściej oddają nie tylko radykałowie, ale i przedstawiciele umiarkowanego centrum. Średnia wieku partii jest natomiast znacznie niższa niż w innych ugrupowaniach zasiadających w Bundestagu. Na 118 posłów 22 nie przekroczyło 30-stki, a kolejne 28 osób ma mniej niż 40 lat.
Bez wojska nie ma pokoju
Kluczowe sprawy dla Felixa Banaszka to walka ze zmianami klimatycznymi, pomoc uchodźcom i walka o pryncypia liberalnej demokracji, zwłaszcza w czasach postępującej cyfryzacji. Niewiele łączy go natomiast z pacyfizmem, który jeszcze do niedawna był jednym z fundamentów partii. – Jeśli chce się osiągnąć pokój, to potrzeba do tego siły militarnej. Jednak już wcześniej Zieloni wspierali na całym świecie ruchy wolnościowe, które sięgały po broń – tłumaczy polityk. Co innego jednak wsparcie moralne i polityczne, a co innego wysyłka broni. Ta była dla Zielonych jeszcze do niedawna tematem tabu.
Wyborcy Zielonych za wsparciem militarnym
Dziś najważniejsi politycy Zielonych zasiadający w rządzie, wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck oraz szefowa MSZ Annalena Baerbock, zaliczają się do gorących zwolenników dostarczania Ukrainie broni niezbędnej do odpierania rosyjskiej agresji. W tej sprawie mogą liczyć na poparcie swoich posłów, ale i wyborców. Pod koniec 2022 r. sondaż YouGov wykazał, że połowa wyborców Zielonych popierała pomysł przekazania niemieckich czołgów Ukrainie. To więcej, niż w elektoracie wszystkich pozostałych niemieckich partii. Koniec końców kanclerz Olaf Scholz zgodził się na ten krok pod koniec stycznia br.
Felix Banaszak tłumaczy, jak wyglądała ewolucja zielonych pacyfistów w największych zwolenników wysyłki broni na teren konfliktu wojennego: – Na pierwszą generację Zielonych wpływ miała zimna wojna. Wtedy zbrojenie zagrażało pokojowi. Dziś mamy świat z dostępem do broni i prawdziwą wojnę, wobec której trzeba zająć pozycję – tłumaczy i dodaje, że konkretne decyzje wynikają z potrzeby wsparcia Ukrainy.
Zieloni nie przestali się buntować
Wiele nowych akcentów, ale i energii wynika z faktu, że od 2017 r. do partii dołączyło bardzo dużo młodych osób, w większości kobiet. 6 lat temu Zieloni mieli 65 tys. członków. Obecnie ich liczba wynosi 130 tys. osób.
Felix Banaszak widzi korelację pomiędzy wzrostem liczby członków, a wybuchem popularności ruchów klimatycznych, który miał miejsce w okolicach 2019 r. Wpływa to na powrót buntowniczego ducha w szeregi ugrupowania. – Nowe pokolenie również jest niezadowolone z otaczających je okoliczności. Ta bezsilność, którą wielu młodych ludzi czuje w obliczu kryzysu klimatycznego powoduje, że wielu nie ma cierpliwości do powolnych rozwiązań – uważa.
Młodzi dołączają do uznanej siły politycznej
Juergen Trittin jest członkiem Zielonych od powstania partii. W latach 1998-2005 pełnił funkcję ministra środowiska. Do dziś zasiada w Bundestagu. W rozmowie z Deutsche Welle zdradza swoje spojrzenie na nową generację partyjnych działaczy: – To pokolenie, które nie dorastało walcząc, że tak to ujmę, w roli pozasystemowych krytyków, ale urodziło się w świecie, w którym Zieloni są postrzegani jako uznana siła społeczna i polityczna. Mimo to doświadczają też, że to nie rozum, ale interesy rządzą światem – konstatuje. Ten swoisty pragmatyzm, to coś, co z pewnością łączy różne pokolenia Zielonych.