Niemcy: Walka z islamistycznym terroryzmem
22 lipca 2022Wspólne Centrum Obrony przed Terroryzmem (GTAZ), w którym następuje wymiana informacji między kilkudziesięcioma agencjami federalnymi i landowymi, odpowiadającymi za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju, przeżyło swoją najczarniejszą godzinę 19 grudnia 2016 roku. Tego dnia Anis Amri wjechał skradzioną ciężarówką w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym na placu Breitscheidplatz w Berlinie. Zginęło 12 osób, ponad 60 zostało rannych, część z nich – ciężko. Wiele ofiar wciąż odczuwa skutki tego najgorszego zamachu islamistów w Niemczech.
Islamista Anis Amri był na celowniku GTAZ
Szczególny tragizm tego wydarzenia polega na tym, że nazwisko zamachowca było dobrze znane w GTAZ, uważano go za „osobę niebezpieczną” (niem. Gefaehrder). Takim terminem Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) określa osoby, które w każdej chwili podejrzewa się o możliwość dokonania zamachu. Specjalny śledczy, powołany na eksperta przez berliński Senat, wystawił wówczas organom bezpieczeństwa druzgocącą ocenę: w decydującej fazie „wszystko, co można było zrobić źle, zostało zrobione źle”.
Nancy Faeser, minister spraw wewnętrznych od 2021 roku, była wtedy odległym świadkiem porażki niemieckiego państwa, bo w chwili zamachu była jeszcze posłanką z ramienia partii SPD do heskiego parlamentu krajowego. W ramach swojej nowej funkcji Faeser odwiedziła teraz po raz pierwszy Wspólne Centrum Obrony przed Terroryzmem w Berlinie, które zajmuje się wyłącznie islamizmem i zapoznała się z pracą 40 federalnych i landowych agencji bezpieczeństwa zgromadzonych pod jednym dachem. Tak duża liczba tych agencji wynika przede wszystkim z tego, że w federalnie zorganizowanych Niemczech każdy z 16 krajów związkowych posiada własny Urząd Policji Kryminalnej (LKA) oraz własny Urząd Ochrony Konstytucji, czyli kontrwywiad cywilny.
Nancy Faeser chwali „wspaniałą sieć współpracy”
Ich przedstawiciele spotykają się codziennie w dużym pokoju A 242, aby omówić aktualną sytuację. Nancy Faeser chwali tę „wspaniałą sieć współpracy”, podkreślając, że jest „najważniejszym elementem” w walce z islamskim terroryzmem. Od chwili powstania GTAZ w 2004 roku jego funkcjonariuszom udało się zapobiec 21 zamachom, jak podkreśla minister spraw wewnętrznych Niemiec. To jest „wspaniałe osiągnięcie”. W jedenastu przypadkach organy bezpieczeństwa zareagowały zbyt późno. – To pokazuje, że zagrożenie jest nadal wysokie – mówi Nancy Faeser.
Jej ocena niemieckiej architektury bezpieczeństwa, jak często nazywa się współdziałanie władz, różni się częściowo od tego, co niektórzy politycy mówili pod wrażeniem zamachu na Breitscheidplatz i ujawnionych później błędów i zaniedbań. Obecny prezes Federalnego Trybunału Konstytucyjnego prof. Stephan Harbarth, członek CDU, skomentował w 2017 roku raport końcowy specjalnego śledczego powołanego przez Senat Berlina, że niemiecki federalizm „szybko osiągnął granicę swojej skuteczności w walce z islamskim terroryzmem”.
Ustawy ws. bezpieczeństwa często trafiają do Trybunału
– Dlatego potrzebujemy silniejszych kompetencji rządu federalnego w odniesieniu do osób niebezpiecznych – zażądał Stephan Harbarth.
Na swoim nowym stanowisku w Karlsruhe także musi zajmować się kwestią zwalczania terroryzmu w Niemczech. Raz po raz do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego trafiają skargi na nowe ustawy dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego kraju, na podstawie których pracują organa policyjne i służby specjalne, takie jak Federalna Służba Wywiadu (BND) czy Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV).
GTAZ nie jest jednak niezależnym organem władzy i nadal nie ma podstaw prawnych do kompleksowej wymiany informacji z innymi instytucjami. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser wyobraża sobie zmianę tego stanu rzeczy: „Jeśli można to uregulować prawnie, to dobrze”. Jej zdaniem ważne jest to, że praca GTAZ może być prowadzona tak, jak do tej pory. Ale właśnie na to od lat skarżą się krytycy GTAZ, tacy, jak np. ekspert od prawa konstytucyjnego prof. Matthias Baecker: „Do tej pory nie było nikogo odpowiedzialnego za kontrolę pracy Centrum jako takiego” – skarżył się jeszcze przed zamachem islamisty Anisa Amriego.
Wspólne Centrum Obrony przed Terroryzmem
Na stronie internetowej Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA) Wspólne Centrum Obrony przed Terroryzmem określa się jako „platformę współpracy”. Jego zadaniem jest „powiązanie wiedzy fachowej wszystkich ważnych podmiotów”, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne państwa i umożliwienie im „skutecznej współpracy”. W praktyce jednak może się to czasem nie udać, co szczególnie boleśnie udowodniła porażka w sprawie Anisa Amriego.
W oczach prawnika Ulfa Buermeyera, GTAZ jest „przykładem niewłaściwego rozwoju niemieckiej architektury bezpieczeństwa”. Ów prezes Stowarzyszenia Obrony Praw Obywatelskich (GFF) wygłosił taką opinię , gdy kierowana przez niego organizacja skutecznie zaskarżyła bawarską ustawę o uprawnieniach tamtejszego oddziału Urzędu Ochrony Konstytucji do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
„Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”
W uzasadnieniu tej skargi Ulf Buermeyer szczegółowo omówił pracę Wspólnego Centrum Obrony przed Terroryzmem. Jego uwagi czyta się jak wyjaśnienie powodów, dla których GTAZ nie mogło zapobiec zamachowi na berliński jarmark bożonarodzeniowy. W przypadku zapobiegania niebezpieczeństwu „nakładanie się kompetencji i odpowiedzialności na różne instytucje pociąga za sobą liczne wady”. Mnożenie kompetencji policji i służb specjalnych prowadzi do „systematycznego rozpraszania informacji”. Jego wniosek, jak mówi przysłowie, brzmi: „Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”.
Ulf Buermeyer uważa, że dotyczy to tym bardziej zapobiegania zagrożeniom. W swoim wystąpieniu przed Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym, dla którego sam kiedyś pracował jako asystent naukowy, skrytykował zwłaszcza to, co uznał za niejasny podział pracy pomiędzy różnymi organami bezpieczeństwa. Jeśli wiele agencji jest „w jakiś sposób za coś odpowiedzialnych”, to wiele z nich otrzymuje tylko częściowy obraz danej sytuacji zagrożenia.
„Ale wtedy żadna agencja nie składa kawałków tej mozaiki w całość, aby uzyskać całościowy obraz sytuacji” – argumentował prawnik.
Gdyby to zależało od ówczesnego niemieckiego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizière, liczne błędy w postępowaniu z islamistą Anisem Amri powinny były doprowadzić do większej centralizacji niemieckiej architektury bezpieczeństwa. Ten polityk CDU nie był jednak w stanie wygrać ze stanowiskiem zajętym przez kraje związkowe. I w zasadzie wszystko pozostało bez zmian.