Niemiecka prasa: polityczne kamikaze Brytyjczyków
31 stycznia 2019Nadążacie jeszcze? – pyta „Frankfurter Rundschau":
„Z prośbą o szczerą odpowiedź: nadążacie Państwo jeszcze? Możecie zrozumieć, jaką decyzję podjęła brytyjska Izba Gmin, czego właściwie chce premier Theresa May, a czego lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn? Jeżeli powiedzieliście teraz «tak», serdeczne gratulacje. Jeżeli «nie», jesteście w doborowym towarzystwie. Bo też prawdopodobnie sami zainteresowani nie wiedzą, czego chcą od brexitu. Jakkolwiek: czas, by Europa przestała dać się w ten sposób wodzić za nos. Z jednej strony. Z drugiej strony przepychanki wokół wystąpienia Brytyjczyków z UE pokazują, w jakim smętnym stanie znajduje się sama Unia. Kto chciał pozbawić europejski projekt w jego obecnej formie zasadności, nie mógł wymyślić lepszego wte i wewte”.
„Landeszeitung" z Lueneburga podejrzewa Brytyjczyków o skłonności do (samo)zagłady:
„Małe zwycięstwo May w Izbie Gmin szybko okazało się pyrrusowym zwycięstwem: premier ani o milimetr nie odsunęła swojego kraju od przepaści no-deal brexit. Winny jest zasadniczy problem: od referendum w 2016 r. brexit stał się narodowym zadaniem. Niestety rząd i parlament w Londynie do dzisiaj tego nie zrozumiały. Mści się, że May zbyt często stawiała na solowe akcje. Było zatem do przewidzenia, że porozumienie z UE doprowadzi do podziału kraju. Partie się rozpadają, NIE obrały za zasadę, ale nie oferują żadnego rozwiązania. Brytyjczykom przypisuje się skłonności do czarnego humoru i ekscentryczności. Teraz dochodzi skłonność do zagłady. Tak długo, jak nie znajdzie się odpowiedzi na pytanie, z kim i o czym ma w ogóle negocjować UE, nic nie wskazuje na uniknięcie twardego brexitu”.
Wychodzący w Ludwigshafen dziennik „Rheinpfalz" zajmuje się brexitem i Irlandią:
„Umyj mnie, ale mnie nie zmocz! Tak można obrazowo opisać postawę, jaką przyjmuje w rozmowach z UE brytyjska premier, większość jej konserwatywnych przyjaciół partyjnych i ciągle jeszcze zadziwiająco wielu entuzjastów brexitu. Wszystkie te dziwaczne zwroty, manewry i chwyty, po które sięgnęła dotąd Theresa May w rokowaniach na temat brytyjskiego wyjścia z UE, mogłyby rozweselać, gdyby ich skutki nie były tak niebezpieczne. Bo też gra toczy się o ni mniej, ni więcej, tylko o pokój w Irlandii Północnej. Teraz, gdyby sprawy miały się potoczyć po myśli konserwatystów w Londynie, umowa brexitowa ma być negocjonowana od nowa. I to tylko osiem tygodni przed opuszczeniem UE. Ta polityczna akcja kamikaze może służyć tylko ratowaniu przed rozpadem skłóconej partii torysów. Na pewno nie chodzi o ludzi w Irlandii i ich przyszłość”.