Nowy punkt zapalny. Turcja i Grecja kłócą się o gaz
27 sierpnia 2020Na wschodnich wodach Morza Śródziemnego doszło w sierpniu do niebezpiecznego zbliżenia greckiego i tureckiego okrętu wojennego. Ze wsparciem dla Greków ruszyły jednostki francuskie. Tym samym naprzeciw siebie stanęły trzy kraje członkowskie NATO. Wczoraj rząd Grecji zapowiedział, że przeprowadzi razem z Francją, Włochami i Cyprem trzydniowe manewry. Wkrótce potem władze w Ankarze ogłosiły, że dwa tureckie okręty przeprowadziły ćwiczenia w towarzystwie amerykańskiego niszczyciela.
Spór o złoża gazu na Morzu Śródziemnym ciągnie się od miesięcy, ale najnowsza eskalacja zaalarmowała Unię Europejską. Przewodzące pracom Rady UE Niemcy próbują mediować w sporze. – Nikt nie chce militarnego rozwiązania tego konfliktu – powiedział szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas po rozmowach z rządami obu krajów.
Historyczne umowy. Prawo czy bezprawie?
Początek tego sporu sięga prawie sto lat wstecz. W 1923 roku w traktacie z Lozanny określono granice terytorium Turcji, która utraciła na rzecz Grecji liczne wyspy na Morzu Egejskim. Od tego momentu oba kraje spierają się o rozmiar tzw. wyłącznej strefy ekonomicznej na obszarze między greckimi wyspami i tureckim wybrzeżem.
W 1996 roku było już o włos od wojny, gdy tureccy komandosi zajęli niezamieszkaną grecką wyspę. Od kilku lat prezydent Turcji Recep Erdogan domaga się zmiany zapisu traktatu. Grecja z kolei skarży się na mocarstwowe zapędy Ankary i obstaje przy status quo.
Cypr: zamrożony konflikt
Inny punkt sporny to podzielony Cypr, którego północna część jest okupowana przez Turcję od 1974 roku. Mimo prób mediacji ze strony Europejczyków, zamrożony konflikt trwa i obciąża relacje Turcji z Unią Europejską. Odkąd tureckie statki zaczęły wykonywać próbne odwierty na wodach okalających północ Cypru, konflikt rozgorzał na nowo.
Stany Zjednoczone już wcześniej zajęły stanowisko w tej sprawie, ale nie po stronie Turcji. Pod koniec zeszłego roku USA zniosły embargo na dostawy broni na Cypr – w tle chodziło o bezpieczeństwo energetyczne Europy. Kilka miesięcy później w regionie pojawiły się amerykańskie okręty wojenne, co skłoniło do odwrotu turecki statek badawczy „Oruc Reis”. W regionie aktywny jest amerykański koncern energetyczny ExxonMobil.
Nowy gracz: Libia
W listopadzie 2019 roku Turcja i uznawany przez ONZ rząd Libii podpisały memorandum, które na nowo określało przebieg wyłącznych stref ekonomicznych na wschodnich wodach Morza Śródziemnego, przypisując Turcji roszczenia do podmorskich zasobów naturalnych od Krety aż po Rodos.
Rządy w Atenach i Nikozji protestowały, a Unia Europejska wzięła ich stronę. Sytuacja prawna jest w tym przypadku skomplikowana. Turcja i Libia nie mogą tak po prostu zawierać, bez międzynarodowej zgody, umów kosztem trzeciej strony.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Rząd w Atenach porozumiał się tymczasem z Egiptem co do współpracy w zakresie wykorzystywania złóż gazu ziemnego na wschodnim Morzu Śródziemnych. Umowa ta stoi w sprzeczności z porozumieniem Turcji i Libii.
W styczniu tego roku Grecja, Cypr oraz Izrael podpisały porozumienie w celu budowy podmorskiego gazociągu, który ma transportować surowiec do Europy z pominięciem Turcji.
Grecja, Cypr, Izrael, Egipt, Włochy, Jordania i Palestyńczycy współpracują poza tym w formacie EMGF na rzecz wykorzystywania zasobów gazowych we wschodnim basenie Morza Śródziemnego, wspieranym także przez USA. Turcja nie jest członkiem tego gremium i uznaje format za antyturecki. Niedawno do EMGF dołączyły także Zjednoczone Emiraty Arabskie, rywalizujące z Turcją.
Ankara w coraz większej izolacji
Wobec takiego kształtu międzynarodowej układanki Turcja wydaje się być przyparta do muru. Ankara ma przy tym jednak dobre powody, by krytykować rozdział praw morskich. I mogłaby dochodzić swoich praw przez Trybunałem w Hadze.
Zamiast tego prezydent Erdogan próbuje przeforsować swoje żądania wymachując szablą i obiecując swoim zwolennikom coś na kształt nowego, wielkiego imperium na lądzie i morzu. Ale nacjonalistyczne hasła powodują, że szeregi jego przeciwników na arenie międzynarodowej stają się coraz gęstsze.
Trudna rola UE
Podczas spotkania ze swoim niemieckim odpowiednikiem szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu sygnalizował gotowość do zaakceptowania Unii Europejskiej w roli pośrednika. Wspólnota jest jednak w trudnej sytuacji. Z jednej strony Europa od lat obchodzi się z Turcją jak z jajkiem, bojąc się, że ta zerwie umowę o kontroli napływu uchodźców i otworzy bramy do Europy dla imigrantów. Z drugiej strony Unia musi pozostać lojalna wobec swoich członków – Grecji i Cypru.
W krótkiej perspektywie sytuację dałoby się uspokoić choćby przez wciągnięcie Turcji do EMGF. W dłuższej, problem rozwiązać może tylko większa, międzynarodowa umowa regulująca sprawę roszczeń morskich w regionie.