Po zamachu w Magdeburgu. Pytania o zabezpieczenie jarmarku
27 grudnia 2024Po tragedii w Magdeburgu pod lupę wzięto koncepcję bezpieczeństwa jarmarku bożonarodzeniowego, a tym samym zabezpieczenia dróg ewakuacyjnych i ratunkowych. - Badamy, czy środki te zostały wdrożone przez organizatora, a jeśli nie, to dlaczego. To samo dotyczy koncepcji rozmieszczenia policji - powiedziała rzeczniczka ministerstwa spraw wewnętrznych.
W piątek, 20 grudnia, 50-letni mężczyzna wjechał rozpędzonym samochodem na teren jarmarku bożonarodzeniowego w Magdeburgu. Pięć osób zginęło, a 235 zostało rannych. Pochodzący z Arabii Saudyjskiej mężczyzna przedostał się na jarmark luką między przejściem dla pieszych a betonową blokadą.
Śledztwo skupia się teraz na wielu szczegółach. „Odległość między przejściem dla pieszych a betonową barierą wynosiła około sześciu metrów po obu stronach przejścia dla pieszych” - przekazało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Należy teraz zbadać, czy koncepcja bezpieczeństwa organizatora jarmarku przewidywała tak duże odstępy.
Dlaczego nie było łańcuchów?
Ponadto zastanawiające jest, dlaczego drogi ewakuacyjne i ratunkowe nie zostały zabezpieczone stalowymi łańcuchami. „Takie stalowe łańcuchy powinny łączyć betonowe bariery blokowe. Miały one umożliwić elastyczne otwarcie wjazdów dla służb ratunkowych i straży pożarnej” - stwierdziło ministerstwo spraw wewnętrznych.
Oprócz dochodzenia w sprawie ataku śledczy szukają również możliwych błędów w pracy policji. Według MSW koncepcja operacyjna obejmowała patrole prewencyjne, a także pojazdy z siłami interwencyjnymi w czterech lokalizacjach wokół jarmarku bożonarodzeniowego.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
„Lokalizacje te nie miały na celu trwałego blokowania chodników lub wejść na jarmark bożonarodzeniowy, a jedynie otwieranie ich dla służb ratowniczych i straży pożarnej”, zaznaczono.
Radiowozu nie było tam, gdzie powinien
Jednak zgodnie z aktualnym stanem śledztwa jeden z radiowozów znajdował się w zatoce parkingowej dla taksówek przy Ernst-Reuter-Allee, a zatem nie w przewidzianym miejscu. - Dlaczego tak się stało, jest przedmiotem dalszego dochodzenia - powiedziała rzeczniczka niemieckiego MSW.
(DPA/szym)