Premier Turyngii: toksyczna mieszanka na wschodzie Niemiec
24 października 2022„Nastroje we wschodnich Niemczech są coraz gorsze” - mówi Ramelow (Lewica) w wywiadzie opublikowanym w poniedziałkowym (24.10.22) wydaniu dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Polityk ostrzega, że uczestnicy tak zwanych poniedziałkowych demonstracji, którzy w ostatnich tygodniach gromadzą na ulicach wschodnioniemieckich miast, w coraz większym stopniu lekceważą porządek publiczny i normy demokratycznego współistnienia.
„Podstawowe zasady demokracji są ignorowane, dziennikarze, którzy chcą informować o wydarzeniach, są atakowani. Można wyczuć, że szerzy się strach, także wśród osób, którym obiektywnie patrząc, pewnie wcale nie grozi utrata pozycji (społecznej – red.)”. Ramelow ocenia, że w społeczeństwie wschodnich Niemiec wytworzyła się „toksyczna mieszanka”, która połączyła ludzi, uważających, że nie wolno im mówić tego co myślą, wyznawców dziwnych teorii spiskowych oraz innych.
Niebezpiecznie rosnące ceny
Premier Turyngii ostrzega w rozmowie z gazetą, że rosnące ceny energii mogą zmobilizować jeszcze większą liczbę uczestników protestów. Jego zdaniem, gniew na rosnące koszty jest jednak częściowo uzasadniony. „Dlaczego na wschodzie Niemiec cena paliwa jest o 10 centów wyższa, niż średnia zachodnioniemiecka? Tak nie może się dziać. (…) Nie tylko dlatego, że ludzie (na wschodzie – red.) są generalnie ekonomicznie słabsi, ale uważają to też za głęboko niesprawiedliwe. Także cena prądu jest najwyższa, choć cena prądu w Niemczech wschodnich powinna być najniższa. (…) Chodzi też o to, aby nie napędzać zwolenników agresorowi wojennemu Putinowi” - mówi.
Ramelow ocenia, że demokracja poddawana jest obecnie testowi na wytrzymałość, który dopiero się zaczyna. Polityk zarzuca prawicowo-populistycznej partii AfD w Turyngii instrumentalizowanie obecnych nastrojów społecznych. Lidera AfD w tym landzie, Bjoerna Hoeckego, nazywa „siłą napędową nowego ruchu faszystowskiego”.
„Do tej grupy nie należą wyłącznie ludzie słabo zarabiający, jak chętnie tłumaczy się na zachodzie. Na rzecz AfD angażuje się także spora liczba lekarzy. Kiedy spojrzy się, ile osób po studiach, zarabiających dobre pieniądze, działa dla AfD, to staje się jasne, że nie chodzi o prekaryzację, tylko o to, że część społeczeństwa nie odnajduje się w dzisiejszych czasach i obecnych Niemczech, uważam to za duży problem” - dodaje Ramelow.