Seibert o ustawie IPN: traktować poważnie zastrzeżenia
7 marca 2018Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert pytany był na cotygodniowej konferencji prasowej w środę (7.03.2018) w związku w dyskusją o rzekomych sankcjach USA wobec Polski o stanowisko Niemiec w sprawie ustawy o IPN.
–Ta sprawa ma kilka aspektów – powiedział Seibert. – Faktem jest to, że niemieckie obozy koncentracyjne i zagłady, które istniały, nie powinny być błędnie przypisywane Polsce czy też polskiemu narodowi – podkreślił rzecznik.
Przeczytaj także: Niemcy: Historycy zaniepokojeni nowelizacją ustawy o IPN
Niezmienne stanowisko
Jak dodał, niemieckie władze zawsze opowiadały się za tym, by mówiąc o narodowosocjalistycznych zbrodniach „bardzo uważać i właściwie dobierać słowa”.
– Dlatego rozumiemy, że strona polska – gdy, czasami, z pewnością nieumyślnie, dochodzi do (stosowania niewłaściwych pojęć), odbiera ten fakt jako "bardzo bolesny" – zaznaczył rzecznik Angeli Merkel.
Seibert dodał, że strona niemiecka stoi na stanowisku, iż należy traktować poważnie zastrzeżenia wobec innych aspektów ustawy, pojawiających się na przykład w Izraelu.
Seibert odmówił skomentowania stanowiska rządu USA w tej sprawie, podkreślając, że jest „rzecznikiem rządu niemieckiego”.
W połowie lutego głos w dyskusji zabrała kanckerz Angela Merkel. "My jako Niemcy jesteśmy odpowiedzialni za to, co wydarzyło się podczas Holocaustu, za Shoah w okresie narodowego socjalizmu”. To były obozy koncentracyjne, za które odpowiedzialność spoczywa na Niemcach – powiedziała Merkel, dodając, że ta odpowiedzialność nie ustaje i przejmuje ją każdy kolejny rząd Niemiec. W podobnym tonie wypowiedział się szef MSZ Sigmar Gabriel.
Głos z Warszawy: Jak walczyć z fałszowaniem historii? Słuchać naukowców
Kontrowersyjna ustawa
Portal Onet.pl podał, że Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz – do czasu przyjęcia zmian w ustawie o IPN prezydent ani wiceprezydent USA nie będą się z nimi spotykać. Według Onetu istnienie ultimatum miała potwierdzać notatka polskiej ambasady w Waszyngtonie z 20 lutego, sporządzona dwa tygodnie po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o IPN i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Informacje te zdementowała we wtorek (6.03.2018) wieczorem rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert. Amerykańskie dementi potwierdził w środę premier Mateusz Morawiecki.
Nowelizacja ustawy o IPN weszła w życie 1 marca. Przewiduje ona m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Nowela wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela i USA.
Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał ma zbadać, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa.
Pisaliśmy także: Maram Stern: Żadna ustawa świata nie zabroni nam mówienia o tym, co przeżyli nasi rodzice i dziadkowie
Jacek Lepiarz, Berlin