1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ o procesie sekretarki ze Stutthofu: „Wiele pytań”

12 maja 2021

95-letniej Irmgard F. zarzucono pomocnictwo w zamordowaniu ponad 11 tys. osób. Czy powinna stanąć przed sądem? - zastanawia się „Sueddeutsche Zeitung”.

https://p.dw.com/p/3tIIf
Muzeum na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof
Muzeum na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego StutthofZdjęcie: picture alliance/NurPhoto/M. Fludra

W artykule zatytułowanym „Sekretarka Komendanta” czytamy, że biuro Irmgard F., znajdowało się raptem kilka kroków od komór gazowych i krematorium, nieopodal tak zwanej bramy śmierci i szubienicy. Jeśli faktycznie dojdzie do procesu, sąd będzie musiał zmierzyć się z wieloma pytaniami.

„Jaką rolę emerytka odgrywała przed niemal trzema ćwierćwieczami jako młoda sekretarka w obozie Stutthof? Co tam widziała, co słyszała, co przeczytała i co napisała? Co jej podyktowano? I jakie, jakkolwiek okropnie to brzmi, czuła zapachy?”- czytamy.

Zbrodnie bez kary

Gazeta zauważa, że niemiecki wymiar sprawiedliwości przez lata przeciągał albo odsyłał do lamusa śledztwa w sprawie zbrodni nazistowskich. „Większość poszkodowanych, którzy mogliby zeznawać, dziś już nie żyje. Podobnie jak większość sprawców, zaś wielu wydających polecenia nigdy nie odpowiedziało za swoje czyny albo dostało jedynie śmieszne kary”.

Jak czytamy, zmieniło się to dopiero w ostatnich kilkunastu latach, między innymi dzięki uporowi kilku niemieckich śledczych zaangażowanych w tropienie wciąż żyjących zbrodniarzy. Jednym z takich śledczych jest Thomas Walther, bez którego prawdopodobnie nie udałoby się w 2011 postawić przed sądem i skazać Johna Demjaniuka – byłego esesmana z obozu w Sobiborze.

Adwokat ofiar Holokaustu: Na sprawiedliwość nigdy nie jest za późno

W rozmowie z „Sueddeutsche Zeitung” Walther mówi, że nie widzi przeszkód dla rozpoczęcia procesu 95-letniej obecnie Irmgard F. Jego zdaniem potrzeba do tego trzech rzeczy: oskarżonego zdolnego do brania udziału w rozprawach, dobrego prokuratora i chętnego sądu. Obrońca kobiety jest innego zdania. Uważa, że akt oskarżenia jest za mało konkretny, a cała sprawa prawnie nie do końca przemyślana.

Gazeta przytacza relację reportera niemieckiego stacji NDR, który przed jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa rozmawiał z podejrzaną. W jego ocenie kobieta była wtedy umysłowo sprawna i potwierdziła mu, że była w Stutthofie. Prokuratura uważa, że Irmgard F. jest w stanie stanąć przed sądem. Ten czeka jednak na dodatkową ekspertyzę lekarską, bo inny lekarz doszedł do wniosku, że stan zdrowia podejrzanej nie pozwala na udział w procesie. Problemem może też okazać się pandemia. Kobieta nie jest zaszczepiona przeciwko koronawirusowi.

Trybik w maszynie

Prokuratura zarzuca  Irmgard F., że poprzez swoją pracę w obozie przyczyniła się do zamordowania 11.430 osób. Kobieta służyła tam w latach 1943 do 1945, w wieku osiemnastu i dziewiętnastu lat. 

„Czy była stenotypistka może, pod koniec życia, zostać uznana za współodpowiedzialną za tę maszynerię śmierci?” - zastanawia się gazeta. Sąd w Itzehoe w landzie Szlezwik-Holsztyn ma wkrótce podjąć decyzję o rozpoczęciu albo odmowie rozpoczęcia procesu.

„Sueddeutsche Zeitung” zauważa, że proces przeciwko kobiecie pełniącej funkcję stenotypistki w obozie, byłby prawniczym novum. W ostatnich dekadach nie było wyroków przeciwko obozowym sekretarkom. Zdaniem Thomasa Walthera, który reprezentuje w tej sprawie jedną z oskarżycielek posiłkowych z Izraela, proces powinien był ruszyć już dawno, czytamy.

Erna Wallisch. Strażniczka z Majdanka uniknęła kary