Prasa o Chinach w Europie: duże wpływy za małe pieniądze
28 listopada 2017Wiodące niemieckie dzienniki „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) zajmują się w swoich wtorkowych wydaniach (28.11.2017) związkami handlowymi Chin z państwami Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej. Okazją jest odbywający się w Budapeszcie szósty już szczyt 16+1, forum współpracy gospodarczej między Chińską Republiką Ludową a 11 państwami członkowskimi UE i 5 krajami bałkańskimi: Albanią, Bośnią i Hercegowiną, Bułgarią, Chorwacją, Czechami, Estonią, Łotwą, Litwą, Macedonią, Czarnogórą, Polską, Rumunią, Serbią, Słowacją, Słowenią i Węgrami.
Jak pisze SZ, państwowy chiński bank rozwoju zapowiedział, że przeznaczy dwa miliardy euro na rozwój infrastruktury, a Pekin „ogłosił dumnie”, że obroty handlowe z tymi 16 krajami wynoszą 58 mld euro. „Tyle, że za tą retoryką szczytu kryje się skromna rzeczywistość, bo handel i inwestycje są w regionie zaledwie ułamkiem interesów prowadzonych przez Chiny z Europą Zachodnią” – zauważa SZ. Obroty handlowe Chin i europejskiej szesnastki dawno już miały wynieść nie 58 mld euro, a 100 mld. Cztery piąte chińskiego handlu przypada na tylko pięć krajów: Węgry, Polskę, Czechy, Słowację i Rumunię.
Więcej słów niż czynów
„Polacy na przykład importują części elektroniczne i maszynowe, a dostarczają do Chin jabłka albo drób. Ale zamiast planowanych 24 pociągów tygodniowo, w drogę do Chin wyruszają z Łodzi zaledwie trzy pociągi” – stwierdza monachijska gazeta.
Równie otrzeźwiający jest bilans inwestycji. „Polacy i Chińczycy cieszą się z sukcesu, kiedy firma Hongbo chce otworzyć w Opolu fabrykę oświetlenia LED”.
Godne wzmianki rezultaty współpracy są też rzadkością na Węgrzech – zauważa SZ i dodaje, że „mniej chętnie Węgrzy mówią o milionach, które przyjęli od 2013 r. od 10 tys. zamożnych Chińczyków za sprzedanie im pozwoleń na pobyt w kraju”.
Sprytna strategia
Jedynym rzeczywiście dużym projektem, jakim mogą się pochwalić w tym regionie Chiny, jest przejęcie portu w Pireusie, wyjściowym punkcie „nowego jedwabnego szlaku”. Ale i tu gigantyczne plany kończą się na zapowiedziach. Przykłady to drugi korytarz dla transportu chińskich produktów, który ma prowadzić z państw bałtyckich przez Polskę, autostrada z Banja Luki do Chorwacji czy siłownia jądrowa w Rumunii.
Tam, gdzie Chiny realizują swoje plany, choćby w kandydującej do UE Serbii, nie tylko oddają do dyspozycji pracowników, ale też oferują niezbędne kredyty – np. 600 mln dolarów pożyczki otrzymał Belgrad na budowę elektrowni, 260 mln na budowę mostu przez Dunaj.
„Z politycznego punktu widzenia stosunkowo niewielkie inwestycje Chin są dla nich opłacalne: na przykład po chińskich inwestycjach Grecja i Węgry znacznie bardziej niechętnie krytykowały Chiny, stwierdziła Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR)” – podsumowuje SZ.
Kupione wpływy polityczne
Mniej krytycznie ocenia realizację chińskich projektów w państwach Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, chociaż też pisze raczej o zamierzeniach, niż o realizowanych już inwestycjach. Ale, jak zaznacza, na Zachodzie zaangażowanie Chin budzi nieufność. „Chińskie inwestycje na wschodzie Europy niosą ze sobą ryzyko rosnącego rozłamu UE” – cytuje gazeta przewodniczącego komisji PE ds. handlu międzynarodowego Bernda Lange. Jego zdaniem można się obawiać, że swoim miliardowym zaangażowaniem w młodych krajach unijnych Chiny „kupują sobie wpływ na europejską politykę”.
Także przytaczany przez FAZ Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej w PE uważa, że Europa i Chiny powinny wprawdzie przejąć większą odpowiedzialność, ale UE nie może dać się podzielić, „bo tylko w ten sposób dysponujemy wystarczającym autorytetem, by przeforsować nasze wyobrażenia wobec coraz bardziej wierzącego w swoje siły chińskiego przywództwa”.
„Nie ulega wątpliwości, że ekspansja gospodarcza Chin i inwestycje w infrastrukturę mają przynieść nie tylko komercyjne zyski, ale też geopolityczne” – konstatuje FAZ w towarzyszącym artykułowi komentarzu „W sieci Chin”: „Pekin rozbudowuje i to dosłownie swoje wpływy. Akurat w przypadku państw Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej trudno nie docenić ryzyka, że zaangażowanie Pekinu przyczynia się do podważenia jednolitego stanowiska UE, przede wszystkim w kwestiach politycznych. Europa nie powinna się obawiać ścisłych związków gospodarczych z Chinami, dopóki nie wiążą się z tym ani podporządkowanie się wyobrażeniom Chin, ani rozłam Europy”.
opr. Elżbieta Stasik