Słowacja. Przemysł motoryzacyjny napędem gospodarki
20 stycznia 2023Samochody elektryczne nie opanowały jeszcze słowackich ulic, ale aut z turkusowo-zielonymi tablicami rejestracyjnymi, które wskazują właśnie na ten rodzaj napędu, jest na Słowacji stopniowo coraz więcej, szczególnie w stolicy Bratysławie. Rząd dotuje każdy w pełni elektryczny nowy samochód kwotą 8000 euro, za wiele milionów euro rozbudowywana jest także infrastruktura ładowania. Ale Słowacja wciąż jeszcze stoi przed elektrycznym przełomem i to samo odnosi się do przemysłu motoryzacyjnego w tym kraju.
W 2021 roku ze słowackich linii produkcyjnych zjechało nieco ponad milion nowych samochodów (dokładniej 1,03 miliona). W przeliczeniu na 5,4 miliona mieszkańców Słowacji oznacza to światowy rekord 191 nowo wyprodukowanych samochodów na tysiąc mieszkańców. Wkład przemysłu motoryzacyjnego do produktu krajowego brutto (PKB) wynosi około 13 procent, czyli jest mniej więcej trzy razy większy niż w nazywanych „Autolandem”- „krajem samochodów”, Niemczech. Produkcja przeznaczona jest głównie na rynek europejski. Samochody stanowią 33 procent słowackiego eksportu. Przemysł motoryzacyjny jest więc motorem słowackiej gospodarki. Motorem napędzanym jak dotąd szkodliwymi dla klimatu paliwami kopalnymi.
E-auto nadjeżdża
W Unii Europejskiej będzie można rejestrować od 2035 roku tylko takie nowe samochody, których emisja dwutlenku węgla będzie zerowa. Do tego czasu producenci, którzy chcą nadal sprzedawać swoje wozy na jej obszarze, muszą przekształcić produkcję, co z reguły będzie oznaczać przestawienie się na pojazdy elektryczne z napędem bateryjnym.
Pierwszym czysto elektrycznym samochodem, który w 2013 roku wszedł do produkcji seryjnej na Słowacji, był mały miejski e-up!. Rzeczniczka zakładu Volkswagena w Bratysławie poinformowała DW, że w 2021 roku (dane za 2022 rok nie są jeszcze dostępne) dostarczono około 41,5 tysiąca e-up!-ów. To ponad 13 procent z łącznej liczby prawie 309 tysięcy pojazdów, które opuściły bratysławską fabrykę. „Ponadto w ostatnich latach wszystkie produkowane przez nas SUV-y wyposażone są w silniki hybrydowe”, napisała rzeczniczka. To jednak oznacza też, że wszystkie pozostałe modele nadal są wyposażone w silniki czysto spalinowe.
Silniki elektryczne są znacznie prostsze w budowie niż konwencjonalne. Wymagają mniejszej liczby części, mniejszej liczby etapów pracy i w końcu mniejszej liczby pracowników fabryki. Słowacja stoi więc przed poważnym wyzwaniem gospodarczym: „W najgorszym scenariuszu PKB może być o dziesięć procent niższy niż w najlepszym”, pisze bratysławski think tank GLOBSEC w raporcie z 2020 roku analizującym transformację słowackiej motoryzacji do 2040 roku. W najlepszym przypadku mogłoby powstać nawet 8000 nowych miejsc pracy, ale decydującym czynnikiem byłoby produkowanie w kraju tak kluczowych komponentów, jak baterie.
Nowy zakład
– Każdy kraj, każda fabryka chętnie produkowałyby najnowocześniejsze samochody – mówi Radovan Diurana z Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych INESS w Bratysławie. – Ale jeśli na przykład Volkswagen zdecyduje, że elektryczne auta będą produkowane w Niemczech, to na Słowacji nie będziemy mieli wyboru – podkreśla. Na przykład elektryczne modele VW ID.3 i ID.4 powstają w Zwickau w Saksonii, natomiast e-up!-y zaopatrywane są w baterie z Braunschweigu, a w silniki z Kassel.
Mówiąc o wewnątrzeuropejskiej konkurencji o lokalizację fabryki, Diurana odrzuca pomysł wabienia inwestorów zbyt wieloma korzyściami: – Oni i tak przychodzą, jeśli uważają, że koncentracja ich działalności w tym regionie ma sens ekonomiczny – tłumaczy słowacki ekspert w rozmowie z DW. Diurana przestrzega przed zawężaniem spojrzenia wyłącznie do Słowacji. Chodzi o cały region, w tym Czechy, Węgry i niektóre regiony Polski. Tam jest również wielu dostawców i można tam także znaleźć wykwalifikowanych pracowników.
Latem wielkie nadzieje wzbudziła zapowiedź Volvo. Szwedzki producent samochodów chce mianowicie zbudować w Koszycach na wschodzie Słowacji nową fabrykę samochodów elektrycznych i zainwestować w nią 1,2 miliarda euro, z czego 20 procent ma pochodzić z dotacji publicznych. Od 2026 roku z linii produkcyjnych ma zjeżdżać nawet 250 tysięcy aut rocznie. Zakład Volvo mógłby również przyczynić się do wyrównania przepaści gospodarczej między zachodnią a mniej uprzemysłowionym wschodnią częścią kraju.
Wielkie wizje
Podobna nadzieja wiąże się ze słowackim start-upem InoBat, który jednak musi jeszcze sprawdzić się na rynku. Firma chce dostarczać baterie do specjalnych zastosowań – do autobusów, samochodów sportowych, dla lotnictwa. Każdy, kto chce dotrzeć do jej przyszłej fabryki, będzie potrzebować współrzędnych geograficznych hali w strefie przemysłowej Voderady, pół godziny jazdy na północny wschód od Bratysławy, bo nie jest ona jeszcze zaznaczona na żadnej mapie. Korytarz prowadzący przez ogromną halę fabryczną oddziela obszary przewidziane dla dwóch przeciwległych biegunów baterii; anody mają być produkowane po lewej stronie, katody po prawej. Pracownicy wylewają na jastrych specjalną białą wykładzinę, która ma zapobiegać gromadzeniu się ładunków elektrostatycznych. Później będzie się tu pracować w sterylnych warunkach, ale przedtem muszą zostać dostarczone z Chin maszyny produkcyjne.
Założyciel i szef spółki Marian Bocek siedzi przy kawie i ciastkach w sali konferencyjnej, a wokół niego kadra kierownicza. – Baterie są dla mnie tym, czym w latach 90. był internet – mówi Bocek. – To absolutnie przełomowa sprawa, bez nich transformacja energetyczna nie będzie funkcjonować. Baterie są sercem przemiany przemysłowej – twierdzi twórca InoBatu.
Słowacki start-up chce zaoferować w Voderadach wszystko na jak najmniejszej przestrzeni: Tuż obok hali produkcyjnej powstało laboratorium, w którym inżynierowie prowadzą badania nad optymalną budową baterii dla różnych obszarów zastosowań. Planowana jest również instalacja do recyklingu, w której prototypy i wadliwe baterie będą rozkładane na ich cenne składniki. – To jest jedyne takie miejsce w Europie, gdzie to wszystko można znaleźć w promieniu 200 metrów – mówi Bocek.
Pierwsze baterie mają zostać wyprodukowane w drugim kwartale 2023 roku, ale Bocek zastanawia się już nad tym, co będzie za tym pierwszym ponad pół miliardem euro, które – jak mówi – InoBat ma już w portfelu zamówień. Także w Voderadach, tuż obok, ma powstać gigafabryka (fabryka baterii, których łączna moc jest mierzona w gigawatach, stąd ta nazwa). Na temat kolejnych prowadzone są negocjacje w Europie Środkowo-Wschodniej. Przy wsparciu z gigantycznego programu dotacji gospodarczych administracji Bidena ma powstać ponadto zakład w USA.
„Dunajska Dolina Technologiczna
Rodowity Słowak Bocek długo przebywał w USA jako bankier inwestycyjny. I chociaż jego myśli od dawna wybiegają poza jego mały kraj ojczysty, zrobienie pierwszego kroku właśnie tutaj uważa za logiczną decyzję. – To jest europejskie Shenzhen, z wieloma producentami samochodów na małym obszarze – wyjaśnia. Z Voderad jedzie się dziesięć minut do Jaguara/Landrovera i do zakładów Stellantis, a w promieniu 250 mil znajdują się w sumie fabryki dziewięciu producentów samochodów. Bocek lubi też mówić o tym regionie, że jest to „Danube Tech Valley”, „Dunajska Dolina Technologiczna”.
Czyżby więc Słowację czekała różana przyszłość gospodarcza dzięki elektrycznej mobilności? – InoBat musi najpierw udowodnić, że potrafi solidnie gospodarować i rosnąć. Zobaczymy, czy im się to uda, czy nie – mówi analityk INESS Radovan Diurana. A zupełnie niezależnie od tego Słowacja będzie musiała dobrze się zastanowić, czy również w przyszłości chce nadal tak mocno opierać swoją gospodarkę na przemyśle samochodowym.