Wilimowski, Klose, Podolski & Co. Wystawa w Berlinie
10 czerwca 2012Wystawa uświadamia, ile talentów piłkarskich urodziło się i wychowało na Górnym Śląsku. Są wśród nich legendy takie jak Ernest Wilimowski (Pradulla), Gerard Cieślik, Ernest Pohl, czy dzisiejsze gwiazdy Bundesligii, jak choćby Lukas Podolski i Miroslav Klose. Wystawa pokazywana była już i w Polsce, i w Niemczech, jej każde wydanie jest jednak inne. W Berlinie została poszerzona o sylwetki kolejnych piłkarzy – m.in. Ewalda Cebuli, Andrzeja Buncola, Waldemara Matysika i Sebastiana Boenischa. Ciągle jest to tylko wybór, podkreśla Marcin Wiatr, germanista i historyk, sam Gliwiczanin, pracownik naukowy Instytutu Georga Eckerta w Brunszwiku: „Bo Górnoślązaków, którzy grali i grają w obu krajach, w ligach, a szczególnie w reprezentacji narodowej jest masa, tylko nie ma ich w świadomości. Dlatego, że byli z tej świadomości rugowani, ponieważ nie pasowali jednoznaczne w narodowe wyobrażenie o reprezentacjach narodowych”.
Geniusze i „zdrajcy”
Taką tragiczną postacią, która nie wpisywała się w narodowe wyobrażenia był urodzony w 1916 r. w Katowicach, wówczas Kattowitz, Ernest Otto Wilimowski, „Ezi”, niewątpliwie najlepszy piłkarz przedwojennej Polski, ale w PRL uważany za zdrajcę i wymazany z piłkarskich kronik. Jeszcze w sierpniu 1939 r., tuż przed wybuchem II wojny światowej, w meczu z silną reprezentacją Węgier strzelił trzy gole, czwartego wypracował. W efekcie polska ekipa pokonała Węgrów 4:2. W legendarnym meczu z Brazylią na mistrzostwach świata w 1938 r., swoimi golami doprowadzał brazylijskiego bramkarza do furii. Ale po wybuchu wojny podpisał volkslistę i wyjechał w głąb Rzeszy, gdzie z sukcesem kontynuował sportową karierę. Osiedlił się w końcu w Karlsruhe, pracował po wojnie jako urzędnik. Zmarł w 1997 roku. Do Polski nigdy już nie przyjechał, jako „zdrajca i renegat” nie miał po co. Dzisiaj pamięć o postaci genialnego piłkarza powoli jest przywracana, dla wielu ciągle jest jednak zdrajcą.
Postaci Wilimowskiego wystawa poświęca kilka tablic z obszernym opisem jego życia, kariery i towarzących im okoliczności. Kilka kroków dalej tablica z sylwetką Sebastiana Boenischa, gliwiczanina z Sośnic, tak jak Lukas Podolski. Boenisch gra w reprezentacji Polski, Podolski w reprezentacji Niemiec. Także w XXI wieku nie dla każdego jest to sytuacja do zaakceptowania. Fantastyczny bramkarz, legenda polskiego fotbolu, Jan Tomaszewski „z zasady” nie obejrzał nawet inauguracyjnego meczu Polska-Grecja. Uparcie powtarza swoje argumenty, że „to nie nasza reprezentacja”.
Nie miałem z kim grać w piłkę
„Piłka nożna jest nowym polem dla obserwacji stosunków polsko-niemieckich”, mówi Magdalena Erdmann, radca Ambasady RP w Berlinie. W Centrum Badań Historycznych w Berlinie, placówce PAN, naukowcy obradowali pod koniec maja na konferencji „Polsko-niemiecka historia wzajemnych oddziaływań w piłce nożnej”. Piłka nożna, zawsze budząca tyle patriotycznych emocji, jest w tych stosunkach historią konfliktów, rywalizacji, ale też historią transnacjonalizmu. „Na Górnym Śląsku jasne, narodowe podziały nie mają racji bytu”, mówi Marcin Wiatr. I opowiada o swoim dzieciństwie w Gliwicach-Sośnicach, kiedy w latach osiemdziesiątych jego koledzy po kolei wyjeżdżali z rodzinami do Niemiec. „Po jakimś czasie nie miałem z kim grać w piłkę. Z dwudziestu kilku przyjaciół, do przełomu 89 r. zostało w Gliwicach dwóch. Można sobie wyobrazić, jak czuje się piętnastolatek, który jeden po drugim traci przyjaciół. Nieprzygotowany na to, bo o tym się nie mówiło, wyjeżdżano w tajemnicy”, wspomina Marcin Wiatr.
Od trzech lat w Brunszwiku, w Instytucie Międzynarodowych Badań nad Podręcznikami Szkolnymi im. Georga Eckerta pracuje nad projektem polsko-niemieckiego podręcznika do nauki historii. Pod swoją pieczą ma właśnie Górny Śląsk. Piłka nożna jest tu znakomitym instrumentem, by opowiadać o specyfice tego regionu. „Górny Śląsk nie tylko wzbogacił polską i niemiecką historię piłki, ale jego historia spowodowała też, że bardzo wielu z nas, którzy zostawali na Górnym Śląsku, było osamotnionych. Czasami mam wrażenie, że ten region też jest osamotniony. Bo on kibicuje nie tylko Polsce, nie tylko Niemcom; on kibicuje Polsce i Niemcom. Dla ludzi myślących tylko w kategoriach narodowych emocji jest to trudne do zrozumienia. Dlatego region jest tak potężnym wyzwaniem, bo u Górnoślązaka Niemiec i Polak tkwią równocześnie”.
Wystawę „Górnoślązacy w polskiej i niemieckiej narodowej reprezentacji piłki nożnej – wczoraj i dziś. Sport i polityka na Górnym Śląsku w XX wieku”, pod patronatem ambasadora RP w Niemczech, Marka Prawdy, przygotował Federalny Związek Towarzystw Polsko-Niemieckich. Wystawa prezentowana jest w Amerika Haus w Berlinie, od 9 czerwca do 2 lipca.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek