Rekordy temperatur 2023. Alarm dla świata
21 listopada 2023Październik tego roku był najcieplejszym październikiem, jaki kiedykolwiek zarejestrowano na świecie. Według unijnego programu obserwacji zmian klimatycznych Copernicus średnia globalna temperatura powierzchni Ziemi była o 1,7 st. Celsjusza wyższa od średniej, szacowanej dla października przed nastaniem epoki industrializacji (punktem odniesienia są lata 1850–1900).
Od czerwca tego roku Copernicus co miesiąc odnotowuje nowe rekordy temperatury, a więc najgorętszy w historii lipiec, sierpień, wrzesień, a nawet październik. Wiele krajów europejskich, ale także Ameryka Północna, musiało w tym roku walczyć z rekordowymi upałami i pożarami lasów.
Z dużą dozą pewności można założyć, że temperatury w listopadzie i grudniu 2023 również pobiją wszelkie rekordy. Nie tylko w powietrzu, lecz także na powierzchni mórz i oceanów, odnotowuje się w tym roku najwyższe wartości.
– Możemy stwierdzić z całą pewnością, że rok 2023 będzie najcieplejszym rokiem w historii, obecnie o 1,43 st. powyżej średniej przedindustrialnej – mówi Samantha Burgess z Copernicusa.
Z danych Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) wynika, że październik 2023 roku był „najcieplejszym październikiem od ponad 125 tys. lat”, pisze badaczka na platformie internetowej Linkedin. W przeciwieństwie do Copernicusa, IPCC wykorzystuje również pomiary z rdzeni lodowych, słojów drzew i koralowców.
Rekordy w emisji gazów cieplarnianych
Dla dyrektora programu Copernicus, Carla Buontempa, sytuacja jest jasna. – Tegoroczne rejestracje temperatur są alarmem dla świata. Aby złagodzić niebezpieczeństwa związane z ocieplaniem się Ziemi, należałoby drastycznie ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, i to bardzo, bardzo szybko. Musimy nie tylko efektywniej wykorzystać naszą wiedzę i dostosować politykę, lecz także zmienić nasze własne nawyki i zachowania – wyjaśnia w rozmowie z DW.
Jednym z powodów tak ciepłego roku 2023 jest wysoka emisja gazów cieplarnianych, która jest efektem spalania paliw kopalnych. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) w 2022 roku osiągnęła na całym świecie rekordowy poziom. Już sama emisja CO2 była o 50 proc. wyższa od poziomu przedindustrialnego.
Niestety do końca tego roku emisja będzie nadal rosła. Duże spółki giełdowe spowalniają obecnie swoją aktywność dekarbonizacyjną, jak pokazuje Net Zero Tracker – analiza przeprowadzona przez amerykańskie MSCI, które dostarcza dane i tworzy indeksy, a w szerszym znaczeniu odpowiada za śledzenie spółek giełdowych, dotyczące konkretnych zakresów. Według przedstawionych przez MSCI analiz istnieje duże ryzyko, że zbyt wolne działania dekarbonizacyjne spowodują większą emisję niż dozwolona w ramach celu 1,5 st. Celsjusza.
Według najnowszego raportu rocznego Programu Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (UNEP) 20 państw-potentatów paliw kopalnych, wśród których znajdują się USA, Chiny, Rosja i Zjednoczone Emiraty Arabskie, planuje wydobyć do 2030 roku tyle ropy, gazu i węgla, że globalne ocieplenie może wzrosnąć nawet o dwa stopnie.
To nie „El Niño” odpowiada za rekordy ciepła
Rok 2023 to także tzw. rok „El Niño”. To powtarzające się zjawisko pogodowe spowodowało wzrost temperatury na powierzchni wschodniego Pacyfiku. – Tegorocznych rekordów temperatury nie można wytłumaczyć wyłacznie samym „El Niño” – powiedział w rozmowie z DW dyrektor programu Copernicus.
– Zaledwie niewielka część alarmująco wysokich temperatur została odnotowana w regionie występowania „El Niño”. Większość zarejestrowano w zupełnie innych częściach świata – wyjaśnia Carlo Buontempo.
– To, co wydarzyło się w tym roku w Kanadzie, USA czy Europie, nie ma nic wspólnego z „El Niño”, lecz ze zmianami klimatycznymi spowodowanymi przez człowieka – dodaje.
Nierealne 1,5 stopnia
– Przewidywane na 2023 rok ocieplenie o 1,43 st. Celsjusza nie oznacza, że limit 1,5 st. uzgodniony w porozumieniu paryskim w 2015 roku zostanie wkrótce przekroczony – stwierdził Carlo Buontempo. Jego zdaniem jest jednak prawie pewne, że stanie się to najpóźniej do połowy lat 30. XXI wieku.
– Obecnie dyskusja koncentruje się bardziej na tym, jak w przyszłości możemy zejść poniżej tej wartości – tłumaczy dyrektor programu Copernicus.
Przy średnim globalnym ociepleniu przekraczającym 1,5 st. Celsjusza w wielu miejscach na Ziemi istnieje bardzo duże ryzyko ekstremalnych konsekwencji. Na przykład liczba zgonów z powodu upału wzrośnie do 2050 roku o 370 proc., nawet jeśli wzrost średniej temperatury na świecie utrzyma się na poziomie nieco poniżej dwóch stopni. Naukowcy zwracają na to uwagę w nowym raporcie, który ukazał się w specjalistycznym magazynie „The Lancet”.
Więcej katastrof klimatycznych
Wszyscy mieszkańcy Ziemi narażeni są na działanie ekstremalnych upałów przez dwukrotnie większą liczbę dni niż w latach 1986–2005. Rosnące upały oznaczają również ograniczenie czasu przeznaczanego na pracę czy też przebywanie na świeżym powietrzu.
W Niemczech w 2022 roku z powodu wysokich temperatur przepadło około 34 mln godzin pracy. Ponadto upały zwiększają ryzyko pożarów lasów i rozprzestrzeniania się tropikalnych chorób zakaźnych na całym świecie.
Wiele ofiar i szkód przynoszą również coraz częstsze ekstremalnie wysokie opady deszczu, wywołujące powodzie, niszczące infrastrukturę i rolnictwo. Według Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (PIK) wzrost gospodarczy spada, szczególnie w bogatych państwach uprzemysłowionych, gdy rośnie liczba dni deszczowych i ekstremalnie deszczowych.
Adaptacja na poziomie lokalnym
Zdaniem Carla Buontempa poza koniecznym ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych niezbędne jest również przyspieszenie procesów adaptacyjnych, dopasowanych do zmian klimatycznych.
– Wiele można zrobić w tej kwestii na poziomie lokalnym, by przygotować stany, regiony i miasta na zmiany – wyjaśnia.
– Nawet jeśli obniżymy emisję do zera netto, w nadchodzących dziesięcioleciach będziemy żyć w bardziej ekstremalnym klimacie, z większą liczbą susz, fal upałów i powodzi.
Artykuł w oryginalnej wersji językowej ukazał się na stronie DW Deutsch