UE ma płacić za zamówienia nowej broni dla Ukrainy
23 stycznia 2024Kształt nowej pomocy zbrojeniowej UE dla Ukraińców będzie tematem przyszłotygodniowego szczytu w Brukseli, który ponadto powinien uzgodnić 50 mld euro wsparcia budżetowego dla Kijowa w latach 2024-2027. W Unii wciąż rośnie przekonanie, że uda się skonstruować pakiet pomocowy w imieniu wszystkich 27 krajów UE, choć – jeśli premier Węgier Viktor Orban nie odpuści swego weta – szczyt powinien dać zielone światło dla pomocy w imieniu 26 krajów. Ale czy Słowacja nie dołączyłaby do wetującego Orbana? – Nie, na razie nic poważnego na to nie wskazuje – odpowiada dwóch naszych rozmówców, którzy regularnie obserwują obrady ambasadorów UE za zamkniętymi drzwiami.
Sojusz Węgier i Słowacji?
Premier Słowacji Robert Fico w ostatnich dniach mówi tekstami Orbana o Ukrainie, która „nie jest suwerenna” (bo zależna od USA), a także o potrzebie rezygnacji przez Kijów z części ziem w zamian za koniec rosyjskiej inwazji. Jednak nasi rozmówcy w Brukseli na razie niezbyt się przejmują Ficą, wskazując, że w codziennych pracach UE nie widać zacieśniających się sojuszy Węgrów i Słowaków, a Bratysława – m.in. jako członek eurostrefy – jest mocniej włączona w sieć wzajemnych zależności w Unii.
Jednak zarówno zgoda Orbana, jak i Ficy będzie potrzebna do zmian w Europejskim Funduszu Pokoju (EPF), który od wiosny 2022 roku zwraca państwom UE część kosztów dostaw broni dla Ukrainy. Dotychczas na takie refinansowanie przeznaczono (lub zarezerwowano) 3,5 mld euro, ale Węgry od wielu miesięcy blokują uwolnienie kolejnej raty o wartości pół miliarda euro. W przeszłości po groźby blokad sięgała także Polska, największy dotychczasowy beneficjent EPF, domagając się zwiększenia refinansowania za dostawy dla broni dla Kijowa. Ponadto w EPF przeznaczono 2 mld euro na przyspieszenie dostaw i wspólnych zamówień amunicji artyleryjskiej dla Ukraińców. Pomimo to Unia najprawdopodobniej nie wywiąże się z postawionego sobie przed blisko rokiem celu dostarczenia Ukraińcom miliona pocisków artyleryjskich do marca 2024 roku.
Koniec z dopłatami za „starą broń”?
Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, zaproponował już w zeszłym roku zawiązanie nowych 20 mld euro z EPF dla Ukrainy (średnio po 5 mld rocznie na lata 2024-2027), ale teraz skupia się tylko na pierwszej, tegorocznej transzy. – Udam się do Ukrainy w pierwszym lub drugim tygodniu lutego. Mam nadzieję, że do tego czasy uzgodnimy zwiększenie EPF o 5 mld euro – powiedział Borrell w poniedziałek (22.1.2024) po obradach ministrów spraw zagranicznych UE. Jednak część unijnych krajów zastrzega, że w tak szybkim tempie możliwa jest tylko ogólna zgoda polityczna, bo szczegóły zmian w EPF wymagają jeszcze żmudnych negocjacji. – No i Węgry zapowiadają także blokadę tej reformy EPF, choć Słowacja na razie nie robi żadnych problemów – wyjaśnia jeden z naszych rozmówców w Brukseli.
Na zmiany w EPF mocno naciskają Niemcy, które – z racji klucza PKB – są głównym płatnikiem tego funduszu, wkładając do niego około jednej czwartej całości. Berlin przekonuje, że model z refinansowaniem dostaw broni z magazynów krajów Unii, które na jej miejsce kupują dla siebie nową broń po części za unijne dopłaty z EPF, był dobry w pierwszych kilkunastu miesiącach napaści Rosji. Ale teraz Unia – o ile w ogóle ma kontynuować pomoc ze strony EPF – powinna zdaniem Niemiec postawić na wspólne finansowanie zamówień na nową broń dla Ukraińców.
Reforma zaproponowana przed kilku dniami przez Borrella polegałaby zatem na wykorzystaniu pieniędzy z EPF do zrekompensowania krajom Unii wspólnych nowych zakupów (przez grupy co najmniej kilku państw) m.in. amunicji, dronów i pociski obrony powietrznej, które miałyby zostać przekazane Ukrainie. Reszta pieniędzy zostałaby wykorzystana na pokrycie rosnących kosztów unijnego programu szkolenia wojskowego dla Ukrainy, w ramach którego przeszkolono już 40 tysięcy żołnierzy.
Niemcy stawiają na pomoc dwustronną
Ponadto w najnowszej koncepcji zmian w EPF, którą przedstawił Borrell, otwarto drogę do uwzględniania dwustronnej pomocy zbrojeniowej dla Ukrainy przy obliczaniu składek do EPF. Domagające się tego Niemcy w tym roku zamierzają przeznaczyć 8 mld euro na taką pomoc dla Kijowa, co – pod względem skali – czyni EPF coraz bardziej pobocznym narzędziem wspierania Ukraińców. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz niedawno zaapelował do innych krajów UE, by zrobiły więcej ws. militarnej pomocy dla Kijowa i wezwał do przeprowadzenia dokładnych szacunków pomocy wojskowej od krajów UE, co miałoby je mobilizować do zwiększania pomocy. Podczas unijnych obrad m.in. Francuzi i Włosi narzekają na „nieprawidłowe wyliczenia” przedstawiane przez think tanki, które – jak przekonują – mają zaniżać ich wsparcie dla Ukraińców.
Mniejsze kraje Unii, w tym państwa bałtyckie, nadal widzą w EPF najlepszy dla siebie wehikuł pomocy dla Ukrainy, bo mają za mało pieniędzy, by na własną rękę zabiegać na rynku zbrojeniowym o właściwe zamówienia zbrojeniowe. A utrzymanie sporej ukraińskiej działki w EPF, do której serca nie mają Niemcy, zabiega także Paryż. Najnowsza propozycja Borrella przewiduje, że uwzględnienie pozaunijnego sprzętu, na przykład w ramach koalicji F-16, w finansowaniu z EPF „powinno być rozpatrywane indywidualnie”. Ten wspólny instrument miałby bowiem promować rozwój unijnego (w tym w dużej mierze francuskiego) przemysłu zbrojeniowego. – Zależy mi, by spora część pomocy dla Ukrainy trafiała za pośrednictwem EPF. Toczą się techniczne dyskusje (co do formy finansowania), ale widzę zbliżanie się stanowisk – przekonywał szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski po poniedziałkowych obradach w Brukseli.
Zaletą coraz mocniejszego przenoszenia akcentu na dwustronne finansowanie pomocy zbrojeniowej krajów UE dla Ukrainy (bez przepuszczania pieniędzy poprzez mechanizmy EPF) jest odebranie Orbanowi jednego z wetujących narzędzi nacisku na Unię. Z drugiej strony w NATO, bez protestów ze strony Węgier, zawarto dziś kontrakty o wartości 1,2 mld dolarów na amunicję, co ma pomóc w rozkręcaniu jej produkcji oraz dozbrajaniu państw Sojuszu, co powinno im pośrednio pomóc w dostawach dla Kijowa.